Wprowadzenie akcji spółki do obrotu to często jedno z ważniejszych wydarzeń w dziejach spółki. Wystarczy przywołać w tym miejscu książkę Marka Randolpha „Netflix. To się nigdy nie uda”, która kończy się właśnie wprowadzeniem akcji obecnego giganta streamingowego na nowojorską giełdę, by udowodnić, że wielokrotnie jest to moment, kiedy wszyscy zaangażowani w spółkę są bardzo zestresowani, ale też liczą na rzetelną, rynkową wycenę rozwijanego przez lata przedsięwzięcia. Czy akcje będą rosnąć? Czy też rynek uzna cenę debiutu za zbyt wysoką? Jak zachowają się akcjonariusze, którzy są od lat ze spółką, a jak ci, którzy kupili akcje w ramach pre-IPO? Te pytania zadają sobie kluczowi gracze w spółce: członkowie zarządu, rady nadzorczej i główni akcjonariusze. Transakcje odbywające się w ciągu pierwszych kilku tygodni mogą mieć niebagatelne znaczenie dla postrzegania spółki. Ba, często przez długi czas ważyć będą na losie spółki i jej wycenie.
Pojawia się pytanie: jak zabezpieczyć się przed negatywnym wpływem tych transakcji (albo też przesadnie pozytywnym w krótkim okresie, ale powodującym spadek wyceny w przyszłości)? Jednym z rozwiązań są umowy lock-up, a więc umowy, które zobowiązują akcjonariusza, by w określonym czasie nie pozbywał się części lub całości posiadanych przez siebie walorów spółki. Zwykle tego rodzaju umowy dotyczą członków organów i kluczowych akcjonariuszy. Przyjmuje się bowiem, że to oni mają często wiedzę o spółce wykraczającą poza wiedzę innych akcjonariuszy czy pracowników spółki. Dokonywanie przez nich sprzedaży akcji może być odbierane jako minimalizacja strat. Z kolei ich nabywanie, rynek często traktuje jako uzasadnione kupowanie akcji przed spodziewanym wzrostem wartości. W przypadku takich podmiotów lub osób często takie transakcje są notyfikowane w raportach bieżących, a więc rynek powinien się o ich dowiadywać na bieżąco. By nie generowały one nieuzasadnionych oczekiwań (zwł. w zakresie potencjalnego mocnego spadku wyceny emitenta), umowy lock-up przeciwdziałają sprzedaży posiadanych papierów wartościowych.
Umowę taką emitent zawiera z danym akcjonariuszem. Mogą to być umowy wielostronne lub osobne umowy z każdym zobowiązanym. O istnieniu takich umów emitent powinien poinformować, gdyż mogą one wpłynąć na kształtowanie kursu papierów wartościowych spółki. Umowy lock-up zawierają termin, w którym akcjonariusz zobowiązuje się nie zbywać swoich walorów. Zobowiązanie jest szerokie: dotyczyć może nie tylko sprzedaży, ale też np. samego podejmowania działań prowadzących do zbycia czy ogłaszania ofert. Taki ogólny zapis ma zabezpieczyć przed jakimkolwiek pozbywaniem się akcji, niezależnie od czynności prawnej lub faktycznej, która do tego doprowadzi.
W zależności od momentu zawarcia, umowy lock-up mogą być zawierać różne warunki. Np. jeśli umowa ma zabezpieczać IPO pod kątem bezpieczeństwa kursowego papierów wartościowych spółki, to można zastrzec warunek, iż umowa automatycznie wygasa, jeśli do debiutu giełdowego nie dojdzie. Pod tym kątem spółki i akcjonariusze mają bardzo dużą swobodę kształtowania treści tych umów, choć w praktyce utrwaliły się pewne zapisy umowne, które stały się standardem zarówno dla rynku polskiego, jak i inwestorów z zagranicy.
Umowa lock-up jest umową zobowiązaniową, a więc nakazuje akcjonariuszowi się w określony sposób zachować (w tym wypadku nie zbywać papierów wartościowych). Specyfiką obrotu giełdowego jest jednak zdolność do zbywania akcji w sposób prosty, a zatem łatwo wyobrazić sobie, że akcjonariusz (np. dążąc do minimalizacji strat) takie zobowiązanie naruszy. Dlatego też umowa powinna posiadać zapisy o odpowiedzialności akcjonariusza, jeśli do swojego zobowiązania się nie zastosuje oraz tak ukształtować ten zakres odpowiedzialności, by niwelował on wpływ naruszenia umowy przez akcjonariusza. Spółka bowiem musi dbać nie tylko o swój interes, ale też innych akcjonariuszy, którzy do lock-upu się stosują lub też nawet nie mając podpisanej takiej umowy myślą o inwestowaniu w spółkę długoterminowo. Warto więc, by zapisy o odpowiedzialności były precyzyjne, ale ukształtowane tak, by – w różnych okolicznościach – zniechęcać akcjonariusza do naruszenia postanowień umowy.
Jak każda umowa, lock-up może ewoluować. Można dokonywać jego przedłużenia lub skrócenia, zmiany zapisów postanowień (np. zakresu odpowiedzialności czy liczby akcji objętych lock-upem). Istotne jest, by te zmiany były neutralne dla pozostałych akcjonariuszy spółki, a więc by nie zostali oni w jakiś sposób przez emitenta lub akcjonariusza „pokrzywdzeni”. Oczywiście, w przypadku zmian takiej umowy, należy o tym poinformować za pomocą raportów bieżących. Wyzwaniem dla spółki jest często takie opisanie umowy, by nie wnikać w szczegółowe kwestie (mogą one mieć charakter tajemnicy przedsiębiorstwa), ale jednak precyzyjnie przedstawić generalne założenia umowy. Stąd też często raporty bieżące informują w takich sytuacjach o personaliach zobowiązanego, liczbie akcji oraz wynikających z nich głosów objętych lock-upem, czasem ograniczenia zbywania i zakresem transakcji, których akcjonariusz zobowiązał się nie dokonywać.
Umowa lock-up jest tym samym umową, która może być dość wymagająca od strony prawnej zarówno dla proponującej ją spółki (emitenta), jak i dla akcjonariusza, który miałby się na nią zgodzić lub ją negocjować przed podpisaniem. Warto by jej treść była przygotowana bardzo starannie, najlepiej w porozumieniu z domem maklerskim pełniącym funkcję autoryzowanego doradcy. Umowy te zawierać mogą też zapisy o emisji akcji czy obligacji zamiennych na akcje, co też może wpływać na kształtowanie strategii rozwoju i finansowania swojej działalności przez spółkę. Rozważenie zatem zawierania takich umów i proces negocjacji ich treści powinny uwzględniać więc plany spółki na najbliższy czas (umowy lock-up zwykle zawierane są na 12, 24 lub 36 miesięcy). Wsparcie doświadczonych prawników i specjalistów od rynków kapitałowych może być zatem dla spółki bardzo pomocne.