Pod nazwą „niemieckiego funduszu inwestycyjnego” zwykło się określać rozwiązanie wprowadzone do polskich przepisów podatkowych, które wcześniej w podobny sposób wdrożone zostało w Niemczech. Jest to forma preferencji podatkowej związanej z podatkiem dochodowym od osób prawnych (CIT), która pozwala szybciej rozliczyć w kosztach nakłady inwestycyjne. Rozwiązanie to można zatem polecić tym podmiotom, które dokonują takich nakładów w istotnej wysokości (w stosunku do skali przychodów), a jednocześnie mogą nie chcieć stosować rozwiązań, jakie wprowadził tzw. estoński CIT.
„Niemiecki fundusz inwestycyjny” nie skutkuje zwiększeniem kosztów czy zmiany sposobu opodatkowania dochodów, ale jedynie przyspiesza aktywację wydatków inwestycyjnych. Nie każdy podatnik może też z tego rozwiązania skorzystać. Musi to być bowiem podmiot, który objęty jest nieograniczonym obowiązkiem podatkowym w CIT i może w danym roku zastosować opodatkowanie w formie ryczałtu od dochodu spółek. Kryteria są zatem identyczne, jak w przypadku estońskiego CIT-u, przy czym w tym przypadku nie składa się organowi podatkowemu informacji o wyborze ryczałtu.
Spółka chcąca skorzystać z „niemieckiego funduszu inwestycyjnego” nie może posiadać udziałów, akcji, tytułów uczestnictwa, ogółu praw i obowiązków w innych spółkach, funduszach inwestycyjnych czy być beneficjentem fundacji, trustu lub stosunku prawnego o charakterze powierniczym. Zgodnie bowiem z przepisami, taki podmiot nie może wybrać ryczałtu jako formy opodatkowania. Wymogi te podatnik musi spełniać przez cały rok podatkowy. Oznacza to, że podmiot zainteresowany tym rozwiązaniem powinien przygotować się do niego już w roku podatkowym poprzedzającym, a więc w praktyce dla większości podmiotów do 31 grudnia. Kolejnymi warunkami jest konieczność, by mniej niż połowa przychodów z VAT miała charakter pasywny, minimalne roczne zatrudnienie musi wynosić co najmniej 3 osoby na pełen etat (chyba że spółka działa krócej niż 3 lata), a ponadto podmiot nie może sporządzać sprawozdania zgodnie z Międzynarodowymi Standardami Rachunkowości. Dla wielu podmiotów wdrożenie mechanizmów „niemieckiego funduszu inwestycyjnego” może stanowić swoisty test przed wyborem estońskiego CIT-u lub przyjęciem rozliczania ryczałtowego. Dodatkowo z tego mechanizmu mogą skorzystać spółdzielnie, które możliwości rozliczania się za pomocą estońskiego CIT-u nie mogą stosować.
Na razie opisywałem wady i problemy związane z wdrożeniem „niemieckiego funduszu inwestycyjnego” w ramach przedsiębiorstwa. Jakie są więc plusy? Najważniejszy z nich to fakt, że wydzielając go, tj. wyodrębniając w kapitale rezerwowym fundusz na inwestycje, spółki mogą zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów odpisy na taki fundusz. Fundusz może być utworzony tylko z zysku osiągniętego za rok poprzedzający rok podatkowy. Tym samym nie mogą to być środki z pożyczki, kredytu, dotacji, subwencji czy innych form wsparcia finansowego. Środki pieniężne odpowiadające wartości odpisu należy wpłacić na wyodrębniony rachunek bankowy lub w kasie podlegającej raportowaniu w STIR, a następnie z nich opłacać wydatki inwestycyjne. Wydatkami inwestycyjnymi mogą być tylko te, o których mowa w art. 15 ust. 1hba ustawy o CIT, a więc nabycie fabrycznie nowych środków trwałych lub ich wytworzenie, przy czym środki te muszą należeć do grup 3-8 z Klasyfikacji Środków Trwałych. Nie mogą to być jednak samochody osobowe, środki transportu lotniczego, tabor pływający oraz inne składniki majątkowe, które służyłyby przede wszystkim celom osobistym udziałowców, akcjonariuszy lub członków ich rodzin. Środki z „niemieckiego funduszu inwestycyjnego” trzeba wydatkować nie później niż w roku podatkowym po roku, w którym dokonano odpisu. Spółka może więc do kosztów zaliczyć więc te koszty, których jeszcze nie poniosła, lecz planuje ponieść.
Oczywiście takie zakwalifikowanie kosztów generuje pokusę, by np. później – gdy potrzeby przedsiębiorstwa się zmienią – środki z wyodrębnionego funduszu przeznaczyć na inne, nieinwestycyjne cele, np. zapłatę wynagrodzeń pracowników. Jeśli taka sytuacja wystąpi, wówczas należy skorygować odpis. Skorzystanie z odpisu jest pomocą de minimis (wiąże się więc z limitem kumulacji pomocy), a zatem wydatkowanie środków z funduszu bez korekty odpisu powoduje, że podmiot otrzymuje nienależnie pomoc publiczną. Wiąże się to z wykluczeniem podmiotu z otrzymania pomocy publicznej oraz pomocy de minimis przez 36 miesięcy. W sytuacji zatem, gdy przedsiębiorstwo wyodrębnione środki musi wydatkować w inny sposób lub spółka straciła prawa do odliczeń (np. nabyła swoje udziały od wspólnika w celu ich umorzenia), wówczas najpóźniej w dniu powstania przychodu podatkowego powinna ów przychód wykazać i także dokonać zwrotu odsetek od otrzymanej uprzednio pomocy de minimis. Odsetki obliczyć należy zgodnie z zasadami dla odsetek za zwłokę od zaległości podatkowych i tę kwotę odsetek wykazać też w rocznym zeznaniu podatkowym.
„Niemiecki fundusz inwestycyjny” może więc być ciekawym rozwiązaniem dla podmiotów w miarę dobrej kondycji finansowej, które chcą swoje zyski z działalności gospodarczej przeznaczyć na finansowanie nabycia inwestycyjnych środków trwałych. Jest to szczególnie dobry pomysł, gdy spółka już wie, jakie środki trwałe chce nabyć, a od strony proceduralnej działanie spółki jest bardzo proste – wystarczy złożenie do właściwego naczelnika urzędu skarbowego informacji o planowanych inwestycjach, a jednocześnie wyodrębnienie zakładanej puli środków na fundusz rezerwowy i ich wpłatę na rachunek bankowy. Dzięki temu, że to rozwiązanie cechuje się sporą transparentnością, w przeciwieństwie do wielu innych rozwiązań o charakterze ulgi lub ułatwień podatkowych, wiąże się ze względnie niewielkim ryzykiem dla podatnika, jeśli tylko upewnił się on, że spełnia kryteria podmiotowe i należycie wydatkował środki, jakie chciał przeznaczyć na inwestycję. Warto więc się nim zainteresować i jednocześnie przetestować, czy Twoje przedsiębiorstwo jest gotowe na rozwiązania estońskiego CIT-u, który jest nieco bardziej skomplikowany, ale w zamian daje realne korzyści podatkowe.