W tym artykule chcielibyśmy się pochylić nad intrygującym zagadnieniem, nad którym pewnie wielokrotnie zastanawiają się mniejszościowi akcjonariusze lub udziałowcy. Wyobraźmy sobie dość typową sytuację: ktoś zainwestował swoje środki w spółkę obejmując w niej dość niewielki pakiet akcji lub udziałów. Pakiet ten jest zbyt mały, by istotnie wpływać na uchwały zgromadzenia wspólników. Spółka się rozwija, generuje zysk, ale inni akcjonariusze podejmują co roku uchwałę, by przeznaczyć zysk na kapitał zapasowy. W rezultacie inwestycja nie przynosi przychodu, jakim mogła być dywidenda. Czy nasz wspólnik jest w stanie coś zrobić?
Polskie prawo nie przewiduje sytuacji, w której można byłoby “zmusić” spółkę, by podzieliła się wygenerowanym zyskiem ze wspólnikami. Procedura decydowania o przeznaczeniu zysku jest dość prosta: najpierw jego wartość poznaje zarząd spółki, bo to on przygotowuje sprawozdanie finansowe i sprawozdanie z działalności jednostki. Wówczas w drodze uchwały zarząd powinien zarekomendować organowi spółki przyjmującemu sprawozdania (czyli zgromadzeniu wspólników w spółce z o.o. lub walnemu zgromadzeniu w spółce akcyjnej), jak przeznaczyć wypracowany zysk. Stanowisko zarządu nie jest w żaden sposób wiążące dla zgromadzenia wspólników lub walnego zgromadzenia, ale odzwierciedla ono podejście spółki do otaczającej ją sytuacji ekonomicznej. Jeśli spółka planuje bardziej kosztochłonne inwestycje lub ma długi do spłacenia, zarząd powinien rekomendować przeznaczenie zysku na kapitał zapasowy i w ten sposób zwiększać wartość spółki. Jeśli zaś zarząd spółki widzi przed spółką świetlaną przyszłość i chciałby wzbudzić zainteresowanie potencjalnych inwestorów indywidualnych (np. na giełdzie), spółkę można zaprezentować jako “dywidendową” czyli dzielącą się swoimi przychodami.
Polskie prawo uniemożliwia tworzenie tzw. spółek lwich (societas leonina), to jest spółek, w których dany wspólnik ponosi tylko straty, ale nie ma prawa do zysku. Co do zasady zysk powinien być proporcjonalny do liczby posiadanych przez niego udziałów lub akcji. Tę kwestię można uregulować odmiennie w umowie / statucie spółki, ale prawa do zysku nie można wspólnika pozbawić. Art. 191 Kodeksu spółek handlowych przewiduje, że wspólnik ma prawo do zysku przeznaczonego do podziału uchwałą zgromadzenia wspólników. Zgromadzenie wspólników może jednak takiej uchwały nie podjąć. Może się to być przez przeoczenie (np. przy zatwierdzaniu rocznego sprawozdania finansowego nie zostanie podjęta uchwała o przeznaczeniu zysku) albo zysk może być całkowicie przeznaczony na inny cel taki jak przekazanie go na kapitał zapasowy. Analogiczny przepis istnieje w przypadku spółek akcyjnych (art. 347 KSH). W przypadku spółek akcyjnych sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana, bo zgodnie z art. 396 KSH spółka zobowiązana jest utworzyć kapitał zapasowy, do którego przelewa się co najmniej 8% zysku za dany rok obrotowy, dopóki kapitał ten nie osiągnie co najmniej jednej trzeciej kapitału zakładowego.
Można więc łatwo wyobrazić sobie sytuację, że spółka jest w znakomitej kondycji, ale nie dzieli się zyskiem, który wypracowuje. Czy sam, mający niewielki wpływ, akcjonariusz może coś zrobić? Odpowiedź jest niestety negatywna. Jeśli na podstawie postanowień umowy spółki nie jest w stanie skutecznie zażądać wykupienia jego udziałów ani zaoferować ich jakiemuś innemu podmiotowi, to nie jest w stanie zmienić swojej sytuacji. Dlatego też w ostatnich latach coraz częściej podnosi się temat “toksyczności” takich spółek. Żądanie, by sąd uznał uchwałę o przekazaniu zysku na kapitał zapasowy lub wręcz uznał, że uchwała dokonująca wypłaty dywidendy została podjęta mimo braku dokonania takiej czynności przez zgromadzenie wspólników / walne zgromadzenie, nie odniesienie skutku w postępowaniu sądowym. Analizujący to zagadnienie wskazują, że podstawą do zakwestionowania uchwały walnego zgromadzenia mógłby być np. art. 422 KSH, który określa możliwość zaskarżenia uchwały w drodze powództwa, jeśli uchwała jest sprzeczna ze statutem bądź dobrymi obyczajami i godzi w interes spółki lub ma na celu pokrzywdzenie akcjonariusza. Dotyczy to jednak sytuacji bardziej oczywistej, np. gdy w statucie spółki wskazano określone uprawnienia danych akcjonariuszy co do zysku, a walne zgromadzenie podjęło uchwałę o niekorzystnym dla nich brzmieniu. Analogicznie byłoby, gdyby uchwałę podjęto niezgodnie z wewnętrznymi regulacjami spółki, np. niezgodnie z regulaminem walnego zgromadzenia. Bardzo wątpliwym jest, by na tej podstawie wywodzić, iż sprzeczne z dobrymi obyczajami jest niedzielenie się przez spółkę swoim zyskiem ze wspólnikami, aczkolwiek takie pomysły pojawiają się wśród przedstawicieli doktryny prawniczej. Problemem jest przede wszystkim to, że w polskim prawie, by uznać, że coś jest niezgodne z dobrymi obyczajami czy zasadami współżycia społecznego należy wskazać taki powszechnie aprobowany dobry obyczaj lub zasadę, a wprost takiego obyczaju lub zasady nie ma wskazanego w innych przepisach Kodeksu spółek handlowych, w Kodeksie cywilnym czy innych aktach prawnych.
Osobiście uważam, że aktualnie takie roszczenie ze strony akcjonariusza niemogącego się doczekać aż spółka podzieli się z nim zyskiem nie przyniosłoby dla tego akcjonariusza pozytywnych następstw. Niemniej coraz chętniej, na marginesie swoich rozważań, sądy wskazują, że prowadzenie działalności przez spółki powinno uwzględniać interesy wszystkich interesariuszy, a takim w przypadku wspólników jest wygenerowanie przychodu z poczynionych przez nich inwestycji, wkładu przekazanego spółce i wsparcia, jakiego częstokroć spółce udzielają tak w trudnych, jak i mniej problematycznych okresach jej funkcjonowania. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości podejście sądów, a być może ustawodawcy, który może zmodyfikować przepisy Kodeksu spółek handlowych, ulegnie zmianie i wprowadzone zostaną regulacje przeciwdziałające nadmiernej “tezauryzacji” spółek.